Równo za tydzień, w przyszłą niedzielę, Rosjanie wybiorą Władimira Władimirowicza Putina na prezydenta Federacji Rosyjskiej. Po czteroletniej przerwie w urzędowaniu na Kremlu, Putin wraca na szczyt władzy. Choć de facto nigdy go nie opuścił, nadzorując Dmitrija Miedwiediewa z rosyjskiego Białego Domu – siedziby premiera.
Jak donosi z Moskwy dla portalu NaTemat.pl Wiktor Bater, sondaże przeprowadzone przez Centrum Jurija Lewady nie pozostawiają wątpliwości co do wyniku wyborów. Przy frekwencji na poziomie ok. 60% Władimir Putin zdobędzie blisko 2/3 głosów, deklasując swoich „rywali” (komunista Ziuganow, nacjonalista Żyrinowski, oligarcha Prochorow, psuedoopozycjonista Mironow) i zastąpi tymczasowego prezydenta Miedwiediewa, zainstalowanego na Kremlu tylko po to, by nie zmieniać konstytucji (ograniczającej liczbę kadencji z rzędu do dwóch). W międzyczasie wydłużono prezydencką kadencję z 4 do 6 lat, co oznacza, iż Putin może rządzić nawet do 2024 roku.
Putin 2018 czy 2024?
Mogę się w swoich przewidywaniach mylić, co sprawdzimy najdalej za sześć lat, jednak moim zdaniem Putin nie dociągnie do wspomnianego wyżej 2024 roku. Jego rządy potrwają do 2018 roku, a być może będzie musiał oddać władzę (przynajmniej oficjalnie) przed tym terminem. Dlaczego? Może trochę naiwnie, jednak wierzę, iż protesty po zeszłorocznych wyborach do Dumy oznaczają początek końca obecnego systemu władzy. Oferowany przez Putina et consortes układ, w którym obywatele mają zapewnioną stabilność polityczną i bezpieczeństwo gospodarcze, a w zamian nie angażują się w politykę, powoli wygasa. Kreml nie jest w stanie zapewnić ani stabilności ani bezpieczeństwa, a ogromne zyski z ropy naftowej w niewielki sposób poprawiają warunki bytowe ponad 100-milionowej populacji.
Stąd też Putin próbuje zastosować taktykę „nowego otwarcia”, zapowiadając liczne i dość odważne reformy (liberalizacja gospodarcza i polityczna, m.in. przywrócenie powszechnych wyborów gubernatorów w częściach składowych Federacji Rosyjskiej) nakierowane na modernizację kraju i rozwój gospodarczy. Niestety, dotychczasowa praktyka rządów Putina i „interrexa” Miedwiediewa pokazuje, że za wielkimi słowami nie podążają czyny. W swoim inauguracyjnym wystąpieniu prezydenckim Miedwiediew zapowiadał, iż najważniejsze dla niego będzie przestrzeganie prawa i powstrzymanie nihilizmu prawnego, niszczącego państwo. Nic takiego nie nastąpiło. Wszelkie inicjatywy liberalizacyjne Miedwiediewa były powstrzymywane przez Putina lub, co bardziej prawdopodobne, były odgrywane przez prawnika z Petersburga na zasadzie dobry glina – zły glina.
Czego spodziewać się po prezydencie Putinie?
Co może zaserwować Rosjanom i światu powracający na Kreml Władimir Putin? Odgrzewane kotlety, które wszyscy dobrze znają. W polityce zagranicznej zaostrzenie kursu wobec Zachodu i koniec resetu ze Stanami Zjednoczonymi. Rękę Putina widać wyraźnie już w podejściu Moskwy do Syrii – Rosjanie są najwierniejszymi obrońcami masakrującego swoich obywateli dyktatora Baszara Asada. Nic więc dziwnego, że protestujący Syryjczycy wykrzykują, że ich rewolucja dotrze także do Moskwy. W dyplomacji Putin nie będzie bawił się w subtelności, a głosy obrońców praw człowieka zbędzie ironicznym uśmiechem. Za rządów Putina żadne kolorowe rewolucje już nie przejdą. Warto przy tym dodać, że gaz nadal będzie odgrywał istotną rolę w polityce zagranicznej, stanowiąc kluczowy instrument rosyjskiej dyplomacji. Po udanym zakończeniu budowy Nord Streamu Putin postawi teraz na South Stream, co przy nieustannych problemach gazociągu Nabucco nie będzie specjalnie trudne.
W polityce wewnętrznej nie będzie żadnego poluzowania dla opozycji. Wykluczenie z udziału w wyborach prezydenckich Grigorija Jawlińskiego z Jabłoka pokazuje, że Putin zamierza mieć wszystko pod kontrolą. Pełną kontrolą. Widać jednak, że Rosjanie coraz mniej obawiają się represji i decydują na wyjście na ulice. Protestów może być więcej i będą gromadziły więcej demonstrantów. Skąd takie przekonanie? Jak pisałem wyżej, Putinowi trudno przychodzi wywiązanie się ze swojej części umowy, czyli zapewnienie bezpieczeństwa gospodarczego, socjalnego. Do tego cały czas pogarsza się sytuacja na Kaukazie, gdzie trwa coś na kształt wojny partyzanckiej lokalnej muzułmańskiej społeczności z rosyjskim okupantem.
Niepewna przyszłość
Z rozwoju zdarzeń nie może być zadowolony Michaił Chodorkowski, były szef Jukosu i osobisty więzień prezydenta-premiera Putina. W 2010 roku został on skazany na kolejne sześć lat więzienia (został aresztowany w 2003 roku i od tego czasu jest pozbawiony wolności). Powrót Putina na Kreml oznacza dla niego, że nadal będzie tkwił za kratami. Ponieważ sprawa ma charakter osobisty, Putin nie dopuści do wyjścia Chodorkowskiego na wolność. Skoro teraz siedzi on za kradzież 350 milionów ton ropy, to w okolicach 2015 roku przedstawi się mu jeszcze bardziej absurdalne zarzuty.
W rosyjskiej suwerennej demokracji wyniki są znane na długo przed dniem wyborów. Możemy być pewni, że Putin w dniu 4 marca odniesie pewne zwycięstwo w pierwszej turze i powróci na Kreml. W żaden sposób nie przybliży to jednak Rosji do rozwiązania poważnych problemów, które trapią ten kraj. Zamiłowanie rosyjskiego społeczeństwa do stabilizacji i pokoju może poprowadzić kraj w zupełnie przeciwnym kierunku.
Piotr Wołejko