Muszę przyznać, że po wczorajszej analizie sondaży nie bardzo wierzyłem w sukces Hillary Clinton w demokratycznych prawyborach w New Hampshire. Dotkliwa porażka byłej pierwszej damy w Iowa sprawiła, iż błyskawicznie wzrastało poparcie dla senatora Baracka Obamy. Senator z Illinois dostał przewidywane przez badania poparcie – 37 procent, ale Hillary Clinton zdobyła o 2 punkty procentowe więcej (choć przewidywano, że zbierze ok. 30-32 procent).
Nie było natomiast niespodzianki w republikańskich prawyborach. Na pierwszym miejscu zakończył je senator John McCain – 37 procent, a drugi był Mitt Romney – 31 procent. Pozostali kandydaci nie liczyli się w walce o zwycięstwo. Dla porządku warto jedynie podać wynik zwycięzcy z Iowa – Mike Huckabee zebrał 11-procentowe poparcie.
Dlaczego Obama przegrał w New Hampshire? Wczoraj pisałem o tym, że może być przeszacowany, że jego przewaga nad Clinton nie musi być tak duża, jak wskazywały na to sondaże. Okazało się jednak, iż to nie Obama jest przeszacowany, a Clinton niedoszacowana. Jak można to wytłumaczyć? Po pierwsze tym, iż w tak krótkim odstępie czasu od sejmików w Iowa, trudno było „wyłapać” rzeczywistą zmianę. Wyniki badań były więc obarczone ryzykiem błędów. Jednak chyba bardziej wiarygodne tłumaczenie jest takie, że niektórzy mieszkańcy New Hampshire – pod naporem medialnego szału Obamamanii – zdali sobie sprawę z tego, iż Obama rzeczywiście może wygrać i być Demokratycznym kandydatem na prezydenta. Uzyskał tzw.electability , czyli możliwość bycia wybranym. Do tej pory natomiast głosujący na Obamę niekoniecznie życzyli sobie, aby walczył on o Biały Dom, a wyrażali swój sprzeciw wobec pozostałych kandydatów.
Wszystko to brzmi jednak za prosto, gdyż pomijamy jeden kluczowy fakt – Hillary Clinton prowadziła w wyścigu o nominację od samego startu kampanii. Prowadziła i nadal prowadzi w sondażach ogólnokrajowych. Także jej sukces w New Hampshire, choć z pewnością dwa tygodnie temu liczyła na dużo lepszy wynik, nie jest zaskoczeniem. Zaskoczeniem nie może więc być także porażka Obamy. Mimo drugiego miejsca, odniósł on w Hew Hampshire spory sukces. Praktycznie przesądził o tym, iż w dalszej walce liczyć się będzie tylko on i Hillary. Trzeci John Edwards – 17 procent poparcia – powinien zacząć myśleć o wycofaniu się z wyścigu.
Natomiast u Republikanów spokój. McCain wrócił do walki, choć jeszcze latem jego kampania była bliska bankructwa. Po ogłoszeniu wyników zaapelował dziś do swoich wyborców o wsparcie finansowe. Mitt Romney wychodzi z pierwszych dwóch starć wstrząśnięty, ale niezmieszany. Jego szanse stopniały, ale dwa drugie miejsca nie są tragedią. Jednak kiedy do walki na poważnie wkroczy Giuliani – 29 stycznia na Florydzie – byłemu gubernatorowi Massachusetts może być naprawdę trudno.
Poznaliśmy wyniki sejmików w Iowa i prawyborów w New Hampshire. W każdych triumfował inny kandydat. Niewiele się wyklarowało – w zasadzie tylko duet walczący o nominację Demokratów. Na więcej wskazówek musimy poczekać do 15 i 19 stycznia, kiedy odbędą się prawybory w Michigan, Nevadzie i Południowej Karolinie.
Piotr Wołejko