Wojna czwartej generacji przeciw Wenezueli

Przywódca Wenezueli Hugo Chavez jest bodaj największym przeciwnikiem Stanów Zjednoczonych i prezydenta Busha osobiście. Zdaniem lidera Rewolucji Boliwariańskiej amerykański imperializm od początku rzuca mu kłody pod nogi i próbuje wstrzymać zwycięski pochód socjalizmu przez Amerykę Łacińską.

Na stronie Venezuelanalysis.com trafiłem na artykuł opisujący krok po kroku wrogie działania podejmowane przez USA przeciwko Wenezueli. Celem kampanii Waszyngtonu było powiązanie Chaveza z przemytem narkotyków, terroryzmem oraz oskarżanie go o dyktatorskie zapędy, napędzanie wyścigu zbrojeń, pranie brudnych pieniędzy oraz zagrażanie bezpieczeństwu i stabilności w regionie. Aby zrealizować powyższe cele Amerykanie przedsięwzięli liczne czynności, m.in. wspieranie zamachu stanu, który pozbawił Chaveza [na zdjęciu: czyżby wypatrywał wroga?] władzy na kilkadziesiąt godzin w 2002 roku.

W tekście znajdziemy liczne wypowiedzi amerykańskich oficjeli, m.in. Condoleezzy Rice oraz Donalda Rumsfelda, w dość ostrym tonie recenzującym Wenezuelę: „Hugo Chavez stanowi negatywną siłę w regionie” albo „Wenezuela rozpoczyna niebezpieczny wyścig zbrojeń, który zagraża bezpieczeństwu w regionie„. Cytatów jest naprawdę sporo, wiele z nich obok Wenezueli stawia Kubę: „Kuba i Wenezuela promują niestabilność w Ameryce Łacińskiej. Nie ma żadnych wątpliwości, że prezydent Chavez wspiera finansowo radykalne siły w Boliwii.„, czy też „Wenezuela i Kuba promują radykalizm w regionie„.

Poczesne miejsce w chronologii wojny czwartej generacji zajmuje Kolumbia i jej prawicowy prezydent – Alvaro Uribe. Oczywiście Uribe jest koniem trojańskim Ameryki i forpocztą amerykańskiego imperializmu. Jeśli wczytać się w kalendarium, wraz z początkiem bieżącego roku USA zintensyfikowały działania antychavezowskie – wysłały na Morze Karaibskie Czwartą Flotę (pierwszy raz od zakończenia zimnej wojny), Exxon wymógł na zagranicznych sądach zamrożenie majątku państwowej firmy naftowej PDVSA, co gorsze – kolumbijscy żołnierze zrobili wypad do Ekwadoru i zlikwidowali jednego z liderów FARC (lewackiej organizacji terrorystycznej, handlującej narkotykami, przetrzymującej kilkuset porwanych w ostatnich latach zakładników).

Jakie są cele USA na najbliższe miesiące? Przekonać Kongres do ratyfikacji umowy o wolnym handlu z Kolumbią – podpisana już w zeszłym roku umowa została zablokowana przez niechętnych wolnemu handlowi Demokratów. Prezydent Bush apelował do demokratycznej większości w swoim orędziu o Stanie Unii, aby potwierdzili sojusz z Kolumbią i przyjęli wynegocjowaną wiele miesięcy temu umowę. W innym wypadku siły „destabilizujące” (tj. Wenezuela) zyskają wiatr w żagle.

USA zamierzają też wykorzystać ekwadorską bazę w miejscowości Manta, aby zdestabilizować lewicowy rząd Rafaela Correi. Jednocześnie Amerykanie będą przeciwdziałać wpływom Chaveza w regionie, powstrzymując regionalną integrację. Oprócz tego, Waszyngton będzie wspierał „przemiany” na Kubie oraz zrobi wszystko, aby wstrzymać konstytucyjne zmiany w Boliwii i Ekwadorze. Kolejny cel Amerykanów to eliminacja FARC oraz zaaranżowanie konfliktu zbrojnego, który usankcjonuje międzynarodową interwencję i zagwarantuje USA kontrolę nad rezerwami ropy i gazu w regionie – oczywiście obalając w międzyczasie Chaveza, Evo [Moralesa] oraz Correę.

Zaiste interesujący tekst, który daje wiele do myślenia. Z pewnością Chavez nie należy do ulubieńców obecnej administracji, a CIA sporo mieszała [i miesza nadal] w regionie. Warto jednak pamiętać, że Chavez zwala winę za wszystko na Busha i Amerykę, nawet jeśli dotyczy to spraw, które sam wywołał swoją osobliwą polityką. Artykuł jest dość tendencyjny.

Moje zdanie o Chavezie znacząco różni się od poglądów autorki tekstu.. Ciekawi mnie, że atakując USA za zaangażowanie w sprawy regioniu jednocześnie nie krytykuje rosnących wpływów Wenezueli. Ostatnie wątpliwości związane z relacjami Wenezueli z FARC nakazują daleko idącą wstrzemięźliwość wobec rzeczywistych intencji Caracas. Wcale bym się nie zdziwił, gdyby pieniądze z wenezuelskiej ropy rzeczywiście szły na wspieranie lewackich terrorystów. W końcu, czy cel – podkopanie władzy znienawidzonej „marionetki imperialistów” w Bogocie – nie uświęca środków?

Zachęcam do lektury oraz publikowania swoich przemyśleń w komentarzach.

Piotr Wołejko

Share Button