Wieczorny przegląd prasy – 03.02.2007 r.

Rzeczpospolita

Zbliżają się podwójne wybory w Rosji. W tym roku naród wybierze nowy skład parlamentu, a w marcu przyszłego roku zdecyduje, kto będzie nowym prezydentem – następcą Władimira Putina. Te wydarzenia nie cieszą jednak Michaiła Chodorkowskiego, byłego właściciela i szefa koncernu naftowego Jukos, który odsiaduje wyrok w kolonii karnej kilka tysięcy kilometrów od Moskwy. Mimo to, dla Kremla nadal jest groźny i dlatego – jak napisał w liście do prokurautyr i jak przekonują jego adwokaci – prokurator generalny Jurij Czajka wytacza przeciwko niemu kolejne działa. Nowe zarzuty mają dotyczyć wspierania przez byłego oligarchę fundacji Otwarta Rosja. Chodorkowski miał prać pieniądze poprzez jej dotowanie. Jak podkreślają jego adwokaci, wielokrotnie sprawdzano działalność fundacji i wszystkie kontrole wypadały pozytywnie. Zbliżają się jednak wybory prezydenckie – rozwiązanie tzw. problemu roku 2008. A ponieważ w tym samym okresie Chodorkowski miałby za sobą połowę wyroku i mógłby wyjść przedterminowo za dobre sprawowanie, trzeba mu to uniemożliwić. Kreml jest zdeterminowany, aby zatrzymać Chodorkowskiego za kratkami. Artykuł Andrzeja Pisalnika.

Gazeta Wyborcza

Pakistański prezydent gen. Pervez Musharaff nie ma lekkiego życia. Nie dość, że znajduje się pod obstrzałem ze strony radykalnych islamistów w kraju – a to dlatego, że zgodził się wydać walkę terroryzmowi po atakach na WTC z 11 września 2001 roku – to w ostatnich tygodniach jest nieustannie krytykowany w Stanach Zjednoczonych. Raporty agencji wywiadowczych oraz informacje od walczących w Afganistanie wojsk amerykańskich oraz natowskich są dla Musharaffa nieubłagane – nie pomaga on w wystarczający sposób w walce z talibami. Co więcej, praktycznie autonomiczne terytoria Pakistanu graniczące z Afganistanem stały się bazą ruchu talibów. Tam się odrodzili, wzmocnili i szykują – jak głosi ich propaganda – wielką wiosenną ofensywę przeciwko „okupantom”. Działania, a w zasadzie ich brak, Musharaffa tak rozeźliły Amerykanów, że zaczęli oni coraz poważniej przebąkiwać o możliwości wstrzymania miliardowej pomocy dla pakistańskiej gospodarki oraz armii. Byłby to dla pakistańskiego przywódcy poważny cios, który jednak bardziej przysłużby się wrogom Ameryki, niż cokolwiek innego. Słaby Musharaff, skompromitowany współpracą z USA w oczach radykalnych islamistów, mógłby mieć kłopoty w jesiennych wyborach. Jego porażka najpewniej pchnęłaby Pakistan w ramiona fundamentalistów islamskich, którzy zrewidowaliby nie tylko afgańską politykę Musharaffa, ale weszliby w posiadanie arsenału nuklearnego. Dlatego też Biały Dom naciska na Kongres, aby nie odcinał Pakistanu od amerykańskiej pomocy. Więcej w tekście Wojciecha Jagielskiego.

Dziennik

Poważne problemy ma także Autonomia Palestyńska, w której bardzo prawdopodobny jest wybuch wojny domowej. Z trudem wynegocjowane zawieszenia broni między prorządowym Hamasem i proprezydenckim Fatahem (dwa największe palestyńskie siły polityczne i militarne) są łamane najdalej po kilkudziesięciu godzinach. Obie rywalizujące frakcje polują na swoich liderów, porywają ich rodziny, a także najzwyczajniej w świecie mordują swoich adwersarzy. W starciach między bojówkami Fatahu i Hamasu zginęło już ponad 100 osób, a sytuacja może się jeszcze pogorszyć. Fiaskiem zakończyły się mediacje Syrii i Egiptu. Na stole leży jeszcze tylko propozycja króla Arabii Saudyjskiej, który zaprasza zwaśnione strony na rozmowy do świętego dla wszystkich muzułmanów miasta Mekka. Choć porozumienie jest mało prawdopodobne, rozmowy w miejscu narodzin proroka Mahometa są ostatnią szansą na pokojowe rozwiązanie sporu pomiędzy Fatahem a Hamasem. W innym przypadku, w Autonomii Palestyńskiej wybuchnie regularna wojna domowa, a starcia będą niesamowicie krwawe. Saudyjski król Abdullah apeluje do zdrowego rozsądku liderów politycznych prosząc, aby nie pozwolili na wzajemne zabijanie się muzułmanów. Nie chce on dopuścić do chaosu i nakręcającej się spirali śmierci w kolejnym miejscu w regionie. Jak jednak pisałem wcześniej, szanse na zawarcie długotrwałego i przestrzeganego przez obie strony porozumienia są nikłe.

Share Button