Subiektywny przegląd prasy – 15.02.2007 r.

Dziennik

Jeśli sprawujący władzę w Republice Południowej Afryki Afrykański Kongres Narodowy nie będzie bardzo ostrożny, wprowadzana reforma rolna może potoczyć się zimbabweańską drogą. Jaka to droga? Z jednejgo z najbogatszych państw kontynentu i wielkiego eksportera żywności, do jednego z najuboższych – gdzie bezrobocie sięga kilkudziesięciu procent a blisko połowa mieszkańców jest zagrożona głodem. To droga, która prowadzi przez przymusowe odbieranie białym farmerom ich farm i oddawanie ich bezrolnym czarnym obywatelom. Rządzący w RPA muszą wystrzegać się błędów popełnionych w sąsiednim Zimbabwe, a sytuacja własnościowa w obu krajach na początku reformy była podobna. Dziś ok. 90% ziemi uprawnej w RPA należy do białych. Afrykański Kongres Narodowy chce, aby do końca 2015 roku 30% ziemi znalazło się w rękach ciemiężonych za apartheidu czarnych. Ma to być swego rodzaju zadośćuczynienie za doznane krzywdy. Niestety, reforma nie jest idealna – ziemia trafia do osób, które z rolnictwem nigdy wcześniej nie miały nic wspólnego, a wiele ziemi leży odłogiem – taki scenariusz miał miejsce w Zimbabwe i tak może też stać się w RPA. Tymczasem czarni radykałowie naciskają na rząd, że jeśli reforma nie przyspieszy, wezmą sprawy we własne ręce. Bardzo trudno jest wyważyć racje obu stron, dlatego chyba najlepszym wyjściem będzie patrzenie na wskaźniki ekonomiczne. Zamożna, jak na Afrykę, RPA nie może przejść transformacji na wzór Zimbabwe.

Gazeta Wyborcza

Niezwykle ciekawy artykuł Simona Saradżana, eksperta zajmującego się sprawami bezpieczeństwa i obronności, współzałożyciela moskiewskiego Centrum Badań nad Bezpieczeństwem Eurazjatyckim, znajdziemy dziś w „Gazecie Wyborczej„. Znajdziemy w nim opis rosyjskiego planu zbrojeń „wzmocnienia kontynentalnych sił konwencjonalnych i utrzymania arsenału nuklearnego zdolnego pokonać amerykańską tarczę antyrakietową„, na który Moskwa chce przeznaczyć 190 miliardów dolarów w ciągu najbliższych lat. Tak wysokie nakłady mają pokryć koszty m.in. wymiany 45% sprzętu, jaki posiada armia, oraz zakup kilkudziesięciu rakiet balistycznych Topol-M – które mogą pokonać amerykańską tarczę antyrakietową. „W ramach programu modernizacji wojsko zbuduje 31 nowych jednostek dla marynarki. Według Iwanowa ministerstwo zamierza wyposażyć w nowy sprzęt 40 batalionów pancernych, 97 batalionów piechoty i 50 batalionów powietrznodesantowych.” – pisze Saradżan. Minister obrony w parlamentarnym przemówieniu wykluczył jakiekolwiek ograniczenie liczących 1,1-miliona sił zbrojnych, a w 2009 roku zapadnie decyzja o stworzeniu nowego lotniskowca. Obecnie Rosja posiada jeden lotniskowiec jeszcze z czasów ZSRR, a jedyna stocznia budująca lotniskowce w czasach sowieckich znajduje się na Ukrainie. Według Siergieja Iwanowa, Rosja wkrótce stworzy sieć nowych stacji radiolokacyjnych oraz umieści w przestrzeni kosmicznej dodatkowe satelity, co umożliwi wczesne ostrzeganie przed atakiem rakietowym. Widać wyraźną chęć uniezależnienie się Rosjan od stacji radiolokacyjnych znajdujących się poza granicami kraju – na Białorusi, w Azerbejdżanie i na Ukrainie. „Wzrost nakładów na broń nuklearną nie jest wprawdzie na tyle wysoki, by armia mogła wycofać z magazynów wszystkie przestarzałe międzykontynentalne rakiety balistyczne, ale zdaniem specjalistów daje szanse na utrzymanie potencjału nuklearnego na akceptowalnym dla Kremla poziomie„, jednak utrzymanie jakiejkolwiek symetrii ze Stanami Zjednoczonymi jest niemożliwe. Widać wyraźnie, że „Rosja odradza się jako aktor grający na scenie globalnej.”

Rzeczpospolita

Libańczycy obchodzili wczoraj drugą rocznicę śmierci byłego premiera Rafika Hariri. Kilkadziesiąt tysięcy ludzi w Bejrucie protestowało przeciwko ingerowaniu Syrii i Iranu w sprawy ich kraju, głównie przeciwko Hezbollahowi. Dzień wcześniej 3 osoby zginęły w wybuchu bomby pułapki, co pokazuje jak napięta jest dziś sytuacja polityczna w Kraju Cedrów. Wspierani przez Damaszek i Teheran radykałowie z Hezbollahu robią wszystko, aby obalić rząd prozachodniego Fouada Siniory. Mają miejsce kolejne ataki terrorystyczne, prowokacje oraz morderstwa – kilka tygodni temu zginął Pierre Dżemajel, minister i syn byłego prezydenta Libanu. Walki frakcyjno-religijne odradzają się i coraz częściej przebąkuje się o możliwości wybuchu nowej wojny domowej (wcześniejsza była krwawa i trwała kilkanaście lat, a pomógł ją zakończyć właśnie Rafik Hariri).

Share Button