Subiektywny przegląd polskiej prasy – 22.12.06 r.

 

Rzeczpospolita

Smutek spowił cały Turkmenistan. Ogłoszono siedmiodniową żałobę narodową. Na naród turkmeński spadła „katastrofa” – w nocy ze środy na czwartek odszedł z tego świata ich prezydent, lider, mentor i ojciec – Saparmurad Nijazow zwany Turkmenbaszą. Z jego śmiercią kończy się jedna z najdziwniejszych dyktatur w świecie – połączenie skrajnego izolacjonizmu oraz megalomanii prezydenta. Nijazow stworzył bowiem porównywalny ze stalinizmem kult jednostki – oczywiście kult swojej osoby. Teraz wszyscy się zastanawiają, co będzie po Turkmenbaszy. Czy nie nastąpi wojna domowa, o czym w dzisiejszej Rzeczpospolitej mówi Siergiej Markow, prokremlowski politolog, czy nastąpi przejęcie władzy przez kandydata namaszczonego przez wszechwładne tajne służby specjalne. Zachodnie kraje powinny się tylko martwić o jedno – stałość dostaw gazu, którego Turkmenistan posiada nieprzebrane zasoby. Nawet jeśli nie wybuchnie wojna domowa, co moim zdaniem jest mało prawdopodobne, to ceny i tak pójdą w górę. Najbardziej powinna się tego obawiać Ukraina, która sprowadza z Turkmenistanu sporo gazu i miesza go z gazem rosyjskim, co pozwala poważnie obniżyć cenę tego surowca.

Teraz informacja odzwierciedlająca zainteresowanie obywateli Unii Europejskiej tym, co się w niej dzieje. Gazeta donosi, że nowootwarty serwis pozwalający oglądać unijne rozmowy i szczyty na żywo, okazał się kompletną klapą. Praktycznie nikt go nie odwiedza, a największą widownię miał szczyt w Lahti. Oglądało go przez Internet aż… 165 osób. Eurokraci mają już nawet wytłumaczenie na tak skandalicznie niskie zainteresowanie obywateli nowym serwisem – przyznają otwarcie, że spotkania unijne są tak nudne, że tylko politycy są w stanie je ścierpieć. Czy więc nowy serwis nie jest tworzony sobie a muzom?

Gazeta Wyborcza

Konserwatyści są skazani na sukces w wyborach parlamentarnych w Wielkiej Brytanii. Ostatnie sondaże pokazują, że poparcie dla nich sięga już 40% – najwięcej od 14 lat, kiedy ostatni raz zwyciężyli w wyborach. Najciekawsze – choć w sumie i smutne – jest to, że nie zdobywają oni poparcia ponieważ mają jakieś superpomysły na poszczególne kwestie, ale głównie dlatego, że wytykają błędy Labourzystom. A nie jest to trudne, jeśli rządzi się bez przerwy od 10 lat. Jak mówią komentatorzy, jak jednym spada, to drugim musi rosnąć. Tak więc torysi zdobywają punkty w sondażach, a Partia Pracy je traci. Partia Blaira stoi w miejscu, a to oznacza, że realnie się cofa. W przyszłym roku Blair odda stery rządów i usunie się w cień, a jego miejsce zajmie dotychczasowy kanclerz exchequeru (minister finansów) Gordon Brown. Czy uda mu się odzyskać utracone poparcie i w ten sposób bezboleśnie przejąć obowiązki lidera partii i szefa rządu? Obecnie sondaże mówią, że nie. Jednak wybory odbędą się dopiero ok. 2009 roku, a do tego czasu Brown będzie mógł ciężką pracą odwrócić sondażowe tendencje. No i sami torysi nie są zbyt zachęcającą alternatywą i choć nowy lider David Cameron robi co może, aby dokonać skutecznej przemiany partii, to od torysów bije przerażająca pustka programowa.

Tymczasem w Tel Awiwie, przy lotnisku im. Dawida Ben-Guriona, powstanie meczet. Ma on poprawić relacje z Arabami, którzy skarżyli się na to, że nie mają gdzie się modlić. A stanowią oni 20% ludności Izraela. Na koniec Kuba i ciekawa informacja dotycząca władzy, która ma być teraz sprawowana w sposób kolegialny. Raul Castro, pełniący obowiązki prezydenta w zastępstwie ciężko chorego brata, powiedział, że nikt nie może zastąpić Fidela i dlatego zmieni się styl zarządzania wyspą. Nie wysnuwałbym z tego daleko idących wniosków o tym, co może nastąpić na Kubie po śmierci Fidela.

Dziennik

Rada Bezpieczeństwa ONZ miała dzisiaj przyjąć rezolucję nakładającą sankcję na Islamską Republikę Iranu w związku z tym, że Teheran nie chce zawiesić wzbogacania uranu. Rezolucja została i tak pozbawiona wszystkich ostrzejszych zapisów pod presją Chin i Rosji. Dzisiejsze głosowanie miało być tylko formalnością, ale depesze informują, że na wniosek Rosji głosowanie odroczono do dnia jutrzejszego. A może i na kolejne dni. Iran otwarcie kpi z rezolucji i mówi, że i tak się jej nie podporządkuje. Jedyna dobra informacja z Iranu dotyczy wyborów lokalnych oraz elekcji do Zgromadzenia Elektorów, gdzie twardogłowi konserwatyści popierający Mahmuda Ahmadineżada. Zwycięstwo odnieśli reformatorzy i umiarkowani konserwatyści.

Wizyta niemieckiego szefa dyplomacji Franka Waltera-Steinmeiera na Kremlu ociepliła ochładzające się ostatnio stosunki między Unią a Rosją. Berlin zapewnił Rosjan, że będzie zabiegał o rozpoczęcie rozmów na temat nowej umowy o współpracy – co obecnie blokuje Polska. Niemcy z racji swoich dobrych relacji z Rosją liczą, że mogą wywrzeć pewien wpływ na Kreml. Nie chcą także ponieść klęski w rozmowach z Rosją, gdyż byłoby to dla nich policzkiem.

Bardzo ważne informacje dla historyków i politologów płyną z Ameryki. Po Nowym Roku służby specjalne USA: CIA, FBI, Agencja Bezpieczeństwa Narodowego i inne służby ujawnią część swoich archiwów – starszych niż 25 lat. Agencje są zobowiązane do odtajnienia wszystkich dokumentów, którym nie zastrzegły klauzuli tajności. Oznacza to, że wszyscy zainteresowani będą mieli możliwość nieskrępowanego dostępu do setek milionów stron dokumentów. Historycy są zachwyceni, gdyż liczą na to, że uda się wyjaśnić wiele sekretów i tajemnic, m.in. zamach na prezydenta Kennedy’ego, inwazję w Zatoce Świń, incydent w Zatoce Tonkińskiej i wiele innych. Sam czekam na nowe opracowania z niecierpliwością i ekscytacją i jestem przekonany, że dowiemy się wielu ciekawych rzeczy. Niestety, nie wszystkich, gdyż setki milionów stron dokumentów pozostało utajnionych.

Share Button