Subiektywny przegląd polskiej prasy – 20.12.06 r.

Koniec rosyjskiego szantażu” głosi dumny tytuł artykułu w Dzienniku. Rosjanie zapewnili komisarza ds. bezpieczeństwa żywości w UE Markosa Kyprianou, że od 1 stycznia na nałożą embarga na cały unijny import mięsa. Minister rolnictwa Aleksiej Gordijew powiedział, że memorandum w tej sprawie zostanie podpisane w Berlinie 18 stycznia. Teraz tekst „ugody” opracują eksperci obu stron, gdyż porozumienie zawarto na razie tylko w formie ustnej. Czy to już koniec szantażu Moskwy i próby dzielenia Unii poprzez grożenie embargiem dla jednych a próby podpisania umów dwustronnych z innymi? Ciężko o tym mówić, skoro nie ma jeszcze nic na piśmie. Co więcej, Polska nic nie korzysta na ugodzie, gdyż Rosja nadal nie chce zdjąć embarga na nasze mięso. Chce poruszyć ten temat podczas unijno-rosyjskich rozmów 17 stycznia w Berlinie. Warto do tego momentu utrzymać nasze weto, gdyż jak widać, z Moskwą można rozmawiać tylko językiem siły.

Odwilż w stosunkach Stanów Zjednoczonych z Wenezuelą. Hugo Chavez porzuca najostrzejszą retoryką antyamerykańską i liczy na normalizację stosunków. O pierwszym kroku ku ociepleniu relacji prasa donosiła kilka dni temu, a dzisiaj Dziennik rozwija ten temat. Prezydent Wenezueli liczy, że w zamian za odwilż Ameryka przestanie wspierać opozycję w jego kraju. A jest się czego obawiać, gdyż ok. 40% obywateli poparło opozycyjnego kandydata w niedawnych wyborach prezydenckich, a jak pokazało badanie Latinobarometro – tylko 25% mieszkańców uważa się za socjalistów. Marny wynik, kiedy chce się budować „chrześcijański socjalizm XXI wieku” i Chavez zdaje sobie z tego sprawę. Poprawa stosunków z USA jest dla niego istotna – dla Ameryki zresztą też – gdyż wymiana handlowa między nimi sięga 40 mld $, a USA są głównym partnerem handlowym Wenezueli. I Bush i Chavez zdają sobie sprawę, że są na siebie skazani w tym momencie i dalsza walka nie jest dla nich korzystna. Wenezuela wydała krocie w ciągu ostatniego roku na promowanie swojej kandydatury do Rady Bezpieczeństwa ONZ, ale opór Ameryki spowodował, że po kilkudziesięciu nieudanych próbach jej wyboru, Chavez zrezygnował i wybrano kompromisową Panamę. Socjalistyczny prezydent stał się także głównym ogniwem antyamerykanizmu na zachodniej półkuli, ale nie przyniosło to mu większych korzyści. Teraz ma porzucić agresywną retorykę, a Waszyngton ma pogodzić się z jego rządami.

Gazeta Wyborcza

Kłamstwa socjalistycznego rządu na Węgrzech poskutkują wysokimi podwyżkami na większość towarów oraz energię. Aby zrównoważyć sięgający 10% PKB deficyt budżetowy niezbędne są podwyżki, gdyż w budżecie dramatycznie brakuje pieniędzy. Przyszłoroczny budżet zakłada deficyt na poziomie 6,8% – a unijne prawo dopuszcza zaledwie 3% deficyt. Przez kryzys finansowy opóźniła się perspektywa przyjęcia euro, co wg analityków jest możliwe najwcześniej w 2014 roku. Wcześniej zakładano, że do strefy euro Węgry wejdą ok. 2009-2010 roku. Tymczasem istnieją poważne obawy, czy fala podwyżek nie spowoduje fali protestów, które mogą ponownie wstrząsnąć sceną polityczną. Socjalistyczny rząd przetrwał co prawda najcięższy kryzys sprzed kilku tygodni i ma stabilną większość w parlamencie, ale kolejne protesty mogą wynieść do władzy prawicowy Fidesz. Socjaliści muszą zrobić coś, aby powstrzymać spadające poparcie dla ich partii, a bolesne reformy nie są najlepszym po temu środkiem.

Niemcy przedstawiły priorytety swojej prezydencji w Unii Europejskiej, która rozpoczyna się 1 stycznia 2007 roku. Zaskoczenia nie było i na czele listy spraw do załatwienia widnieje wskrzeszenie europejskiej konstytucji oraz negocjacje z Rosją w sprawie nowego układu o współpracy. Nasi zachodni sąsiedzi chcą przygotować przynajmniej mapę drogową, gwarantującą dalszy postęp prac w sprawie traktatu konstytucyjnego. Warto pamiętać, że 16 państw już ją ratyfikowało (w tym Niemcy) a wkrótce zrobią to dwa następne. Kwestia negocjacji z Moskwą to także żadna niespodzianka, zważywszy na ciepłe relacje między Niemcami a Federacją Rosyjską. Na przeszkodzi stoi jednak polskie weto i tutaj Berlin może się wykazać, jeśli nie chce ponieść fiaska w tej prestiżowej dla niego materii. Pozostałe priorytety prezydencji to polityka sąsiedztwa oraz zaangażowanie Unii na Bliskim Wschodzie i w Azji Centralnej. Z pewnością Niemcy będą chciały wykorzystać swoje zaangażowanie w negocjacjach z Iranem dotyczących programu nuklearnego Teheranu, a także zająć się problemami w Libanie i Palestynie. Azja Centralna jest dla UE istotna ze względu na duże zasoby gazu i ropy, które są Unii potrzebne. Nie należy spodziewać się dużych postępach w negocjacjach z Turcją – choć znalazło się to wśród najbardziej istotnych spraw, jakie Niemcy podczas prezydencji chcą załatwić – gdyż kanclerz Merkel i jej partia CDU są sceptycznie nastawione do tureckiego członkostwa. Proponują w zamian uprzywilejowane partnerstwo, czemu sprzeciwia się jednak koalicyjne SPD – popierające pełne członkostwo Turcji.

Rzeczpospolita

Kreml przypuszcza kolejny atak na – i tak słabe i przetrzebione liczebnie poprzez rygorystyczne ustawodawstwo – organizacje humanitarne i pozarządowe (NGOs). Szef Federalnej Służby Bezpieczeństwa gen. Nikołaj Patruszew stwierdził, że są one często przykrywką dla działań wywiadowczych i szpiegostwa prowadzonego przez państwa trzecie na terytorium Rosji. Poinformował on, że zatrzymano ponad 100 osób podejrzanych o szpiegostwo, a na terytorium Federacji Rosyjskiej działa aktywnie blisko 40 zagranicznych wywiadów. O szpiegostwo oskarżono m.in. humanitarną organizację – Duńską Radę ds. Uchodźców, działającą od kilku lat w Czeczenii. Jej przedstawiciele kategorycznie odrzucili oskarżenia. Można więc przewidzieć, że niezależne od Kremla organizacje będą pod jeszcze baczniejszym okiem władz, a niedoścignionym ideałem jest – wg rządzących elit – całkowita eliminacja organizacji niezależnych. Wszystko zmierza „w dobrym kierunku”.

Niecodzienny protest ma miejsce na Tajwanie. Legenda tajwańskiej opozycji, człowiek który spędził w więzieniu 25 lat (za rządów Kumonitangu) – Shih Ming-te – dobrowolnie „osadził się” w areszcie domowym i zapowiedział, że nie zamierza go opuszczać dopóki prezydentem Tajwanu jest Chen Shui-bien. Shih i Chen to niegdysiejsi bliscy współpracownicy, działacze Demokratycznej Partii Postępu – której przewodniczącym najpierw był Shih, a potem Chen. Teraz Shih oskarża Chena o korupcję i wzywa go do ustąpienia ze stanowiska. Niedawno zorganizował wielką demonstrację w Taipei – na ulice wyszło kilkaset tysięcy ludzi, wszyscy ubrani w czerwone koszulki – gdyż taki kolor wybrali sobie protestanci. Czerwoni domagają się odejścia prezydenta a wtóruje im opozycyjny dzisiaj Kuomintang (KMT). Śmiesznie brzmią jednak odgłosy potępienia korupcji z „ust” tego ugrupowania, gdyż i jego lider może wkrótce trafić za kratki z tego samego powodu. Wracając do Shiha, to spędzi on raczej najbliższe dwa lata w dobrowolnym areszcie domowym, gdyż prezydent Chen nie zamierza ustępować. Tak oto rozeszły się drogi niegdysiejszych przyjaciół i zwolenników – za co zresztą Shih siedział za kratkami – koncepcji dwóch Chin: Tajwanu i ChRL.

Share Button