Pożyteczni idioci w służbie Chaveza

Sean Penn, Kevin Spacey i Naomi Campbell. Co łączy tą trójkę celebrities? Nie tylko milionowe zarobki i światowa sława. Łączy ich także fakt, iż są „pożytecznymi idiotami”, którzy służą Hugo Chavezowi – populistycznemu, lewackiemu prezydentowi Wenezueli. Dlaczego zaprzedali swą duszę Czerwonemu Hugonowi? Ponieważ nienawidzą Georga W. Busha.

Określenie „pożyteczny idiota” przypisuje się Włodzimierzowi Iljiczowi Uljanowowi – Leninowi. Przywódca komunistycznej rewolucji bolszewików, twórca totalitarnego państwa sowieckiego ukuł to pejoratywne sformułowanie specjalnie dla kapitalistów, którzy sprzedawali mu sznur, na którym sami zostaną powieszeni. Podobno nazywał tak także zachodnich dyplomatów, a przywódcy sowieccy i ich zbrodnicza dyktatura uzyskiwali wielokrotnie wsparcie ze strony pożytecznych idiotów – zarówno zachodnich dyplomatów, jak i dziennikarzy, działaczy pacyfistycznych itd. Byli swoistą piątą kolumną w sojuszu państw zachodnich, zwalczającą własną ojczyznę i jej żywotne interesy w imię sowieckiego raju na ziemi.

 Jak możemy przeczytać w Wikipedii, „kiedy w 1973 z ZSRR wydalono Sołżenicyna, francuski dziennik Le Monde przez kolejne kilka lat w swoich publikacjach konsekwentnie nazywał go „hitlerowcem”. Duży wkład w ujawnienie sowieckiej agentury na Zachodzie miało Archiwum Mitrochina. Jak wynika z zebranych tam dokumentów KGB, dwóch głównych dziennikarzy Le Monde pracowało dla Rosjan, a pod ich wpływem było wielu współpracowników gazety. Sześciu najlepszych francuskich agentów KGB było właśnie dziennikarzami. Dzięki temu Rosjanie mieli wpływ na tak ważne instytucje medialne jak AFP (Agence France Presse) i „L’Expresse”. Tworzyli też własne dzienniki, jak „La Tribune des Nations” założona za 3,5 mln franków otrzymanych od KGB przez Andre Ulmanna.”

Pożyteczni idioci występowali i występują głównie w obronie lewicowych, socjalistycznych i komunistycznych liderów i ideologii. Nie przejmują się zbytnio własnym państwem – choć często myślą, że działają w jego interesie. Pożyteczny idiota to dar niebios dla przywódców pokroju Chaveza czy Castro, którego spotkanie dla Campbell było niezwykle istotnym przeżyciem. Jak słusznie napisano dzisiaj w „Dzienniku”, Chavez ogrzał się w cieple gwiazdy supermodelki i wykorzystał propagandowo jej wizytę.

Naprawdę żenujący spektakl. To smutne, że pożyteczni idioci mają się tak dobrze.

Piotr Wołejko

Share Button