Czasem nawet na Onecie można znaleźć informację dotyczącą polityki międzynarodowej, która sprowokuje do zgłębienia tematu. Tak stało się dzisiaj, gdy na największym polskim portalu napotkałem news pt. Chiny otworzą szlak przez Morze Arktyczne. Tekst jakich wiele, czytało się ciekawsze, natomiast kluczowe było odesłanie na strony Stockholm International Peace Research Institute (SIPRI), gdzie opublikowano krótki raport zatytułowany China prepares for an ice-free Arctic.
Chiny arktyczną potęgą?
Warto poświęcić kwadrans na lekturę jeszcze ciepłego dokumentu. Rosnące mocarstwo, Chiny, zastanawia się się nad swoją strategią arktyczną. Można spytać, odkąd to Chińska Republika Ludowa posiada fragment wybrzeża nad Morzem Arktycznym? Nie posiada. Nie jest więc także członkiem regionalnego forum dialogu zwanego Radą Arktyczną. Mimo tak oczywistych niedogodności Pekin nie zamierza odpuszczać Arktyki. Tym bardziej w chwili, gdy realna staje się żegluga wzdłuż północnego wybrzeża Rosji, a następnie Skandynawii aż do Europy (ew. dalej), a spod zanikającego lodu wyłaniają się możliwości eksploatacji surowców naturalnych.
Chińska gospodarka jest oparta na eksporcie. Stąd bezcenna jest możliwość skrócenia o połowę drogi, którą chińskie produkty muszą pokonać w drodze do konsumentów, a takie perspektywy rysują się w razie postępowania topnienia lodu na północy. Oprócz wyzwań i szans gospodarczych z przyszłością Arktyki związane są wyzwania strategiczne i geopolityczne. Rywalizacja o surowce oraz bezpieczeństwo rozegra się nie tylko na Bliskim Wschodzie i Oceania Indyjskim, ale także na Dalekiej Północy.
Rywalizacja nabiera kolorów
Walka o surowce rozgrywa się na razie pomiędzy Stanami Zjednoczonymi, Kanadą, Rosją, Norwegią i Danią. Wraz z trzema pozostałymi członkami Rady Arktycznej roszczenia terytorialne tych państw sięgają blisko 90 procent obszaru Arktyki. W kontekście wyścigu po surowce pamiętamy m.in. ekspedycję rosyjskiej łodzi podwodnej i umiejscowenie na dnie morskim kapsuły z rosyjską flagą, czy decyzję Kanady o budowie kilku lodołamaczy i wzmocnieniu floty arktycznej. Również Stany Zjednoczone nie zasypiają gruszek w popiele.
Polityka Chin wobec potencjalne ogromnych zasobów surowców naturalnych, w tym energetycznych, jest pełna sprzeczności. Z jednej strony Pekin podkreśla zasadę suwerenności państw nad własnym terytorium, w tym szelfem kontynentalnym oraz we własnej ekskluzywnej strefie ekonomicznej. Natomiast z drugiej strony Chińczycy nie chcą być wykluczeni z podziału tortu na północy. Proponują dwie drogi: przypominają o zasadzie wspólnego dobra ludzkości (heritage of humankind), zawartej w Konwencji Prawa Morza z 1982 roku; liczą także na swoiste „wepchanie się” do Arktyki jako jedna z globalnych potęg.
Pierwsza ze wspomnianych dróg zakłada, że surowce z Arktyki będą dostępne dla wszystkich na równych zasadach. Druga zaś jest czysto polityczna, choć Pekin – standardowo – zachowuje wstrzemięźliwość i unika gwałtownych posunięć. Raczej stara się zawrzeć bliższe relacje z niektórymi krajami Rady Arktycznej, np. Islandią, licząc na partycypację w procesie eksploracji i eksploatacji potencjalnych surowców. Jak można wyczytać w raporcie, Chiny przewidują także możliwość konfliktu z Rosją – dotyczącego chociażby opłat za korzystanie z północnego przejścia morskiego. Autorka opracowania uważa kontrolę nad przejściem za kluczową ze strategicznego punktu widzenia. Wagę nowej linii komunikacyjnej można porównać do Kanałów Sueskiego lub Panamskiego albo Cieśniny Malakka.
Więcej informacji w raporcie autorstwa Lindy Jakobson. Powyżej przedstawiłem tylko wybrane zagadnienia.
Piotr Wołejko