Ostateczne zwycięstwo Putina

Media na świecie żyją dziś decyzją prezydenta Putina, który ogłosił, że będzie kandydował do Dumy z listy partii Jedna Rosja. Komentatorzy w Polsce snują przeróżne scenariusze i rozpisują role dla Putina. W całym tym tumulcie zapominają o kluczowej sprawie – decyzja prezydenta oznacza, że ostatnia nie kontrolowana w pełni przez Kreml instytucja – Duma – zostanie absolutnie opanowana przez grupę rządzącą.

Jak to? – zapytają niektórzy – przecież Putin i stojący za nim czekiści po pierwsze Dumę już kontrolują, a po drugie, Duma pełni rolę trzeciorzędną. Wszystko to prawda. Jednak proputinowska partia Jedna Rosja, której przewodniczący Borys Gryzłow jest w tej chwili przewodniczącym Dumy, nie posiada większości w niższej izbie parlamentu. Jedna Rosja zdobyła tylko 222 mandaty, na 450 możliwych. Opozycja w Dumie praktycznie nie istniała, gdyż stanowiło ją ledwie kilkunastu, a w porywach kilkudziesięciu deputowanych. Jedna Rosja, a konkretnie Kreml, rozgrywał Dumę jak chciał. Wszystkie ustawy popierane przez prezydenta przechodziły gładko, m.in. zmiana sposobu wybierania gubernatorów w podmiotach tworzących Federację Rosyjską, zmiany w ustawie o partiach politycznych i w ordynacji wyborczej.

Mimo wszystko, absolutnej większości Jedna Rosja, a więc klika Putina, nie mieli. Teraz się to zmieni. Zaangażowanie najpopularniejszej w Rosji osoby – prezydenta popiera między 70 a 80 procent społeczeństwa – przełoży się w ogromny sposób na liczbę głosów oddanych na Jedną Rosję (Jednocześnie prezydent zapewnia, że do partii nie wstępuje, gdyż ceni sobie bycie osobą bezpartyjną). Jeśli dobrze myślę, kremlowscy technolodzy polityczni grają teraz na przejęcie kontroli nad Dumą w 100% przez Kreml – poprzez zdecydowane zwycięstwo Jednej Rosji. Nie chodzi jednak o powiększenie liczby deputowanych do 226, czyli zdobycia zwykłej większości w izbie, ale o przejęcie większości konstytucyjnej, czyli pozwalającej zmienić konstytucję. Aby myśleć o tym przedsięwzięciu potrzebna jest większość 3/5, a bezpiecznie jest posiadać większość 2/3. I taką większość ma zapewnić Jednej Rosji start Putina.

Sam Putin może faktycznie zostać premierem. Jednocześnie zostanie – sam siebie mianuje na to stanowisko – pełniącym obowiązki prezydenta Federacji Rosyjskiej. W ten sposób przejmie tytularnie władzę absolutną nad egzekutywą. Tytularną, gdyż realną posiada od dawna. Jednocześnie Putin będzie liderem partii mającej zdecydowaną większość w Dumie. Sam zainteresowany powiedział dziś na kongresie Jednej Rosji, że „Wasza partia może i musi okazać się instrumentem bezpieczeństwa socjalnego oraz zdolności przyszłego parlamentu i całego systemu władzy do wspierania egzekutywy(…)”. Putin będzie prawdziwym panem sytuacji, a właściwie nie on, a tworzący jego środowisko czekiści. Należy przewidywać dalsze uwłaszczanie się tego środowiska na majątku państwowym, intensyfikację przenikania do administracji oraz umacnianie wpływów wszędzie, gdzie się tylko da. Nikt nie będzie już nawet próbował kontrolować ekipy rządzącej, gdyż kontrolę nad wszystkim zmonopolizuje Putin – emanacja ekipy kremlowskich czekistów. Do Dumy nie wejdzie ani jeden deputowany krytyczny wobec Putina – wszystkie instytucje państwa zostaną ostatecznie przejęte przez rządzących. Ostatecznie, całkowicie i w sposób absolutny.

Co sam Putin zrobi z tą pełnią władzy, trudno oceniać bez dogłębnej analizy. Obecnie wiele wskazuje na to, że kierunek zmian, do którego dąży, to zmiana konstytucji i ustroju z prezydenckiego na gabinetowo-parlamentarny. Trzeba jednak pamiętać, że tradycja potiomkinowskich wsi wywodzi się z Rosji, ergo całe obecne zamieszanie może być świetną przykrywką dla prawdziwych zamiarów Putina (zbiorowego – jak to świetnie ujął Jerzy Marek Nowakowski – i Putina jako takiego). A te, poza koniecznością utrzymania władzy, pozostają dla mnie na razie nie do końca jasne. Z czasem jednak dowiemy się, o co tak naprawdę idzie gra. Póki co musimy opierać się na domysłach i przewidywaniach.

Share Button