Kryzys koalicyjny w Pakistanie

Koalicja pomiędzy dwoma najsilniejszymi ugrupowaniami w pakistańskim parlamencie – Pakistańską Partią Ludową (PPP) a Pakistańską Ligą Muzułmańską (N) [PML (N)] – rozpadła się po zaledwie sześciu tygodniach. Lider PML (N), były premier Nawaz Sharif, zdecydował o wyjściu swojej partii z rządu, który współtworzył z PPP oraz dwiema mniejszymi partiami. Sharif wychodzi z rządu, ale – na dzień dzisiejszy – zapowiada, że będzie kontynuował wspieranie gabinetu. Niezagrożona wydaje się także współpraca koalicyjna na szczeblu regionalnym w Pendżabie, najludniejszym i kluczowym regionie Pakistanu.

Kruche porozumienie największych ugrupowań załamało się po fiasku rozmów dotyczących przywrócenia na stanowiska sędziów, których na jesieni ubiegłego roku usunął prezydent Pervez Musharraf – co pozwoliło ogłosić go zwycięzcą wyborów prezydenckich. Usunięto większość nieprzychylnych Musharrafowi sędziów Sądu Najwyższego, który decydował o legalności elekcji – a ta, ujmując delikatnie, była wysoce wątpliwa. Musharraf ogłosił jednak stan wyjątkowy, podczas którego odwołał najbardziej niewygodnych prawników, a liderów i polityków opozycji aresztował lub zamknął w areszcie domowym.

Sharif i Ali Zardari, przewodniczący PPP wdowiec po zamordowanej w ubiegłym roku ex-premier Benazir Bhutto, spotkali się w Londynie na „rozmowach ostatniej szansy”. Trzydniowe rozmowy nie przyniosły rezultatu, gdyż Zardari nie zgodził się na kategoryczne postulaty Sharifa – natychmiastowego przywrócenia odwołanych w 2007 roku sędziów. Reuters informuje, że Sharif „nie przejdzie do opozycji„. Sytuacja nie jest jednak tak prosta. Choć Ali Zardari stwierdził w Geo TV (o czym donosi Associated Press of Pakistan), że „PPP i PML (N) pozostają sojusznikami i są w bardzo dobrych kontaktach„, to w wydawanym w Karaczi Business Recorder znajdziemy bardzo zdecydowaną wypowiedź Sharifa, która zdaje się przeczyć optymizmowi Zardariego – „Nie będziemy częścią żadnego spisku, którego celem jest wzmocnienie dyktatury„.

Cytując dalej za Business Recorder, Nawaz Sharif powiedział: „Domagamy się bezwarunkowego, godnego i honorowego powrotu sędziów„. Wydawany w Islamabadzie The Daily Mail twierdzi natomiast, że PML (N) jest gotowa poświęcić nawet koalicję w Pendżabie za przywrócenie sędziów – a postulat ten stanowił jedną z głównych obietnic Nawaza Sharifa w kampanii wyborczej. Pojawiły się nawet pogłoski o rozmowach Partii Ludowej z proprezydencką Pakistańską Ligą Muzułmańską (Q) – [PML (Q)].

O przyszłości rządu wypowiadał się także minister edukacji, polityk PML (N) Ahsan Iqbal, którego słowa cytuje wychodzący w Lahore Daily Times. Iqbal stwierdził, że jego partia może zdecydować się na powrót do rządu, jeśli sędziowie zostaną przywróceni na dawne stanowiska, „ale jeśli nie ma żadnej nadziei, że [sędziowie] zostaną przywróceni, nasza partia zakończy współpracę w ramach rządu raz na zawsze„. Nawaz Sharif zapowiedział, że „będziemy [PML (N)] wspierać rząd sprawa po sprawie – nie pozwolimy na destabilizację„.

Rozpad, po zaledwie sześciu tygodniach, koalicji rządowej to katastrofa. Przyznaje to w Daily Mail sam Ahsan Iqbal. Czy porozumienie jest możliwe? PPP pozostawia otwartą drogę do powrotu do rządu – Partia Ludowa nie zamierza „zapełniać” pozostawionych przez PML (N) stanowisk w rządzie, o czym przeczytamy w Pakistan Times. Ciężko będzie jednak powrócić, gdyż padło wiele sformułowań, które mogły stworzyć bolesne rany. Sharif zapewniał bowiem na konferencji prasowej, że zrobił wszystko, aby przywrócić usuniętych w listopadzie ub. r. sędziów. A contrario, Zardari i PPP nie chciały przywrócenia sędziów. PPP jest więc nie tylko złe, ale także (przede wszystkim?) zdradzieckie.

Dlaczego PPP nie chce natychmiastowego przywrócenia sędziów? Wedle słów rzecznika partii: „Nie chcemy odwrócenia ich usunięcia w zły, niezgodny z prawem, sposób„. Pomysł PPP jest taki, aby usunięci przez Musharrafa sędziowie wrócili na swoje stanowiska, a jednocześnie aby wprowadzeni przez prezydenta sędziowie nie zostali usunięci. Sprawiłoby to, o czym informuje pakistański The Statesman, że w Sądzie Najwyższym zasiadłoby 27 sędziów. Tymczasem, obowiązująca od 1997 roku ustawa nakazuje, aby liczba sędziów w Sądzie Najwyższym nie przekraczała siedemnastu. Należy więc przeprowadzić przez parlament odpowiednie zmiany legislacyjne. Więcej o zamieszaniu koalicyjno-sędziowskim do przeczytania w wydawanym w Lahore The Post.

Dzień dwunastego maja został tymczasem okrzyknięty „Czarnym Dniem” przez prawników. Równo rok temu ponad czterdzieści osób zginęło podczas demonstracji w Karaczi, na której miał przemawiać usunięty ze stanowiska prezesa Sądu Najwyższego Iftikhar Chaudhry. Wszyscy pamiętamy ogromne protesty w całym kraju i tłumy ludzi, którzy przychodzili na wiece z udziałem Chaudhry’ego – wówczas głównego oponenta prezydenta Musharrafa. Prawnicy uważają, że nieprzywrócenie usuniętych w listopadzie 2007 r. sędziów za skandal, a fakt, iż decyzja w tej materii zapadła (de facto) 12 maja ma wymowę symboliczną. Szerzej pisze o tym The Statesman.

Te niepokojące i smutne wydarzenia przykryły całkowicie bardzo pozytywną wiadomość, mianowicie przywrócenie Pakistanu w prawach członka Wspólnoty Narodów (Commonwealth), których Islamabad był pozbawiony z powodu wprowadzenia 3 listopada ub. r. stanu wyjątkowego.

Trudno przewidywać, co będzie dalej z kruchą współpracą PPP i PML (N). Od początku koalicji jasne było, że będzie ona trudna. Nikt nie przewidywał jednak, że już po sześciu tygodniach nastąpi tak poważny kryzys. Nie można wykluczać nawet kolejnych wyborów parlamentarnych, choć jest to raczej perspektywa najbliższych miesięcy, a nie tygodni. Liderzy obu (nie-do-końca)koalicyjnych ugrupowań powinni zdawać sobie sprawę, że nowe wybory nie zmienią w sposób diametralny sceny politycznej. Jeśli z rządów ma być wykluczona proprezydencka PML (Q), PPP i PML (N) muszą się dogadać. Pakistańczycy dużo oczekiwali po wyborach i zmianie władzy. Politycy, jak to często bywa, nie do końca zrozumieli, czego chce elektorat. A prezydent Musharraf zaciera ręce, widząc swoich wrogów walczących ze sobą, zamiast skupiających uwagę na nim.

PS. Nie muszę chyba dodawać, że im bardziej niestabilny Pakistan, tym mniejsze są szane NATO i Ameryki w Afganistanie. Jest to, powtarzając za klasykiem – „oczywista oczywistość”.

Piotr Wołejko

Share Button