Jeszcze Jugosławia nie umarła, póki my żyjemy

Dziś w ramach świętowania 5. urodzin Dyplomacji materiał zupełnie inne niż wszystkie – fotoreportaż autorstwa przyjaciółki po fachu Magdaleny Chodownik poświęcony nostalgii po dawnych dobrych czasach Jugosławii…

Za rozpad Jugosławii i tragiczny przebieg wojen na półwyspie bałkańskim w dużej mierze obwinia się propagandę*. Przez lata żyjący we wspólnocie zwanej Jugosławią ludziom, zaczęto wskazywać tych „innych”, „obcych” a w efekcie „wrogów”. Chorwat przestał być rodakiem Serba, Serb Bośniaka czy Słoweńca. Powstał kocioł bałkański pełen uprzedzeń, wrogości i granic (tych formalnych i nieformalnych). Powstałe na skutek rozpadu Jugosławii państwa, miały być „czyste rasowo”. Zaczęło się więc rozdzielanie ludzi i terytoriów…

I choć wielu poszło śladem propagandy i wtórowało nagonkom, a nacjonalizm na terytorium byłej Jugosławii przybierał często bardzo skraje formy, to z drugiej strony rozkwitła też „jugonostalgia”. Początkowo pogardliwa kombinacja „Jugosławii” i „nostalgii”, określająca nostalgiczny stosunek do Titolandu (jak również określa się Jugosławię) dziś stała się modna. Coraz więcej mieszkańców półwyspu bałkańskiego z szacunkiem i sentymentem wspomina rządy Tito, ale też (a może przede wszystkim) poczucie bezpieczeństwa i spokój jakie gwarantował im poprzedni system.

Z początku „jugonostalgów” można było odnaleźć tej części populacji, która wychowała się w Jugosławii. W latach ’90 tęskniący za Jugosławią stanowili ok. 5 proc ludności. Ci, mimo rozpadu Titolandu, wciąż nazywali siebie Jugosłowianami. Zazwyczaj pochodzili z mieszanych rodzin. Ich stosunek do nowej rzeczywistości był więc w pewien sposób zrozumiały bo jak mając matkę z Bośni, ojca z Serbii i mieszkając z żoną z Czarnogóry w Chorwacji można jednoznacznie określić przynależność do jednej tylko narodowości? Ciężko.

Jugonostalgia to także wyraz tęsknoty za pewnym porządkiem i atmosferą, której dziś sąsiadującym krajom brakuje. Wszystkie kraje półwyspu bałkańskiego słyną, nie bez powodu, z ogromnej gościnności, serdeczności i poczucia humoru. Tęskniący za Jugosławią ludzie to także ci, którzy mimo propagandy i wojen nie czują nienawiści do swoich byłych rodaków. Wciąż podają sobie ręce, rozmawiają bez zgrzytów i wspólnie upijają się rakiją.

Z czasem do „jugonostalgów” zaczęły dołączać kolejne grupy społeczne. Przyłączyła się część pokolenia „dzieci wojny”, które słusznie konflikt obarcza odpowiedzialnością nie tylko za stracone dzieciństwo ale też i bardzo trudny start w życiu, a także gro ludzi niezadowolonych z obecnej sytuacji polityczno-gospodarczej krajów byłej Jugosławii. Ci ostatni, poprzedni system widzą jako bezpieczny ekonomicznie, w którym problem bezrobocia nie istniał a praca wynagradzana była w sposób gwarantujący spokojne życie.

Wraz z rozkwitem „jugonostalgii”, kwitnie także kult wodza Josipa Broza Tito. Dziś stragany i sklepy z pamiątkami pełne są jego portretów widniejących na wszelkich możliwych gadżetach: od monet przez czapki i koszulki po zapalniczki. Powstają także istne „miejsca kultu” – jedne realnie, inne wirtualnie – Titoslavije, Jugolandy i inne YU-krainy, na których czele stoi „wciąż żywy” Tito (niektórzy naprawdę wierzą, że Tito wcale nie umarł), które zrzeszać mają jugonostalgów oraz komunistów a także mają być miejscem, gdzie świętuje się najważniejsze dla Jugosławii daty.

Takie miejsca znajdziemy w prawie każdym z krajów byłej Jugosławii. Jednym z nich jest właśnie serbski Jugoland, założony przez Blaško Gabrić’a . Ów mężczyzna, biznesmen spędził za granicą kilka lat. Po powrocie na matczyną ziemię, jak wnioskuję, nie mógł pogodzić się z odejściem ojca (w tej roli Tito), rozpadem Jugosławii i zmianami jakie nastąpiły. Stworzył więc na własnej ziemi swój własny Jugoland, gdzie stoi pomnik Tita, gdzie jest ulica nazwana jego imieniem, gdzie znajduje się galeria poświęcona „szczęściu utraconemu”…

grafika

Aleja Broza Tita i Bulwar Blaško Gabrić’a w serbskim Jugolandzie. Fot. Magdalena Chodownik

grafika

Galeria poświęcona Tito. Fot. Magdalena Chodownik

grafika

Biuro Blaško Gabrić’a. Na krzesłach rozwieszone są flagi Jugosławii. Fot. Magdalena Chodownik

grafika

Zegarek stojący na biurku Blaško Gabrić’a. Fot. Magdalena Chodownik

grafika

Tablica ustawiona przy wejściu do Jugolandu. Obok powiewa flaga Jugosławii. Fot. Magdalena Chodownik

*Przyczyn konfliktu oczywiście nie da się ująć tak prosto, jednak jest to temat na zupełnie inny materiał.

 

Magdalena Chodownik

Kobieta Renesansu, freelancerka, autorka artykułów, reportaży i fotoreportaży. Interesuje się krajami Azji Południowo-Wschodniej. Ciągle w podróży.

Share Button