Prezydent Islamskiej Republiki Iranu Mahmud Ahmadineżad powiedział w poniedziałek, że wprowadzenie racjonowania benzyny było konieczne, aby „udaremnić spisek wrogów [Iranu]„. Jak donosi agencja IRNA (Islamic Republic News Agency) prezydent powiedział również, iż wierzy, że „ustanowienie cen niesuybsydiowanej benzyny byłoby niewłaściwe w obecnej trudnej sytuacji„. Trzeba bowiem przypomnieć, że w Iranie paliwo jest bardzo poważnie subsydiowane z budżetu, dzięki czemu kosztuje przysłowiowe grosze. Tanie paliwo w Iranie jest jeszcze bardziej istotne dla obywateli irańskich, niż dla Amerykanów – przyzwyczajonych do niskich cen za galon paliwa. Niskie ceny benzyny pozwalają rządowi „kupić” spokój społeczny i odwrócić uwagę od kilkunastoprocentowego bezrobocia i dwucyfrowej inflacji.
W depeszy agencji IRNA przeczytamy również, że wprowadzenie racjonowania benzyny pozwoli zaoszczędzić 100 miliardów riali dziennie (niespełna 11 milionów dolarów, 1 dolar = 9260 riali), które zostaną przeznaczone na „projekty związane z infrastrukturą”. Być może choć część z tych pieniędzy zostanie wydana na zwiększenie mocy przerobowych rafinerii, co zresztą całkiem niedawno zapowiadał prezydent oraz minister ds. ropy naftowej. To właśnie niewystarczające moce przerobowe rafinerii stanowią przyczynę obecnych problemów Iranu. Ciężko to sobie wyobrazić, ale kraj, który posiada jedne z największych w świecie zasoby ropy naftowej i gazu ziemnego (tylko Rosja posiada większe udokumentowane zasoby gazu) jest zmuszony importować ok. 40% zużywanej benzyny. Według Seyyeda Kazema Vaziri-Hamaneha, ministra ds. ropy naftowej, obecne moce przerobowe irańskich rafinerii sięgają 1,6 miliona baryłek ropy dziennie. Łatwo więc policzyć, że „brakuje” mocy przerobowych wynoszących ok. 700 tys. bpd.
Rząd zapowiedział wydanie nawet kilkunastu miliardów dolarów na zbudowanie trzech nowych rafinerii, które – co zapowiedział minister Vaziri-Hamaneh – powstaną w Bandar Abbas (dwie) oraz na wyspie Qeshm. Dodatkowo, zmodernizowane mają być także rafinerie w Araku, Isfahanie, Shirazie i Tabrizie (jednak te dwie ostatnie znajdują się na razie w fazie studiów). Problem w tym, że budowa nowych i modernizacja starych rafinerii potrwa kilka lat, a nowe moce przerobowe będą możliwe do wykorzystania dopiero ok. 2010-11 roku. Do tego czasu Iran będzie musiał poradzić sobie w inny sposób. Zapowiada to prezydent Ahmadineżad, którego zdaniem oprócz zwiększenia mocy przerobowych rafinerii, konieczne jest zracjonalizowanie zużycia energii. Badania w 2004 roku wykazały, że – głównie z powodu marnotrawstwa oraz niskiej wydajności zapóźnionych technologicznie urządzeń – zużycie energii w Iranie jest średnio o 30% większe, niż na Zachodzie. Pod koniec czerwca Ahmadineżad, w wywiadzie dla jednego z kanałów irańskiej telewizji powiedział, że dochody ze sprzedaży ropy, gazu i innych produktów ropopochodnych wynoszą 50 miliardów dolarów, podczas gdy wydatki na energię wynoszą 55 miliardów dolarów. Zdaniem prezydenta, racjonowanie benzyny (które spowodowało pierwsze od rewolucji islamskiej w 1979 roku poważne zamieszki) pozwoliło zredukować dzienną konsumpcję paliwa z 80 do 70 milionów litrów. Co więcej, rząd planuje, że konsumpcja spadnie poniżej 60 milionów litrów.
Kolejnym lekarstwem na uzależnienie od deficytowej benzyny ma być gaz ziemny (wspominałem wcześniej, że Iran posiada drugie w świecie rezerwy tego paliwa) w postaci CNG, czyli sprężonego gazu ziemnego. Ahmadineżad zapowiedział, że do końca września br. powstanie 550 stacji, na których będzie można tankować gaz CNG, a do 20 marca 2008 roku liczba ta zwiększy się do jednego tysiąca. Brzmi pięknie i rozsądnie, ale na dzień dzisiejszy w Iranie jest raptem kilkaset (rok temu 120) samochodów przystosowanych do korzystania z CNG. Co prawda Organizacja Optymalizacji Paliwa (Fuel Optimization Organization; tłumaczenie amatorskie – przyp. p. wolejko) zobowiązała producentów samochodów do wyposażenia 500 tysięcy aut w system umożliwiający korzystanie z CNG, jednak trudno spodziewać się, że taki stan uda się osiągnać.
Rząd zapewnia, że racjonowanie paliwa sprzyja irańskiej gospodarce i finansom państwa, a także stanowi najlepszą odpowiedź na wrogi spisek, który miał rzucić Islamską Republikę na kolana poprzez wysokie ceny benzyny. Oczywiście wiadomo, że chodzi o Stany Zjednoczone, czyli Wielkiego Szatana (po persku, szejtone bozorg). Prawda wygląda troszkę inaczej, gdyż zaniechania kolejnych rządów i niechęć do urealnienia cen paliwa, oraz sankcje Zachodu sprawiły, że Iran jest krajem zacofanym technicznie, wykorzystującym energię nieefektywnie oraz pozbawionym wystarczających mocy przerobowych ropy naftowej, której przecież jest pod dostatkiem. Jeśli racjonowanie paliwa spowoduje lepsze wykorzystywanie surowców energetycznych, tym lepiej dla Iranu. Obawiam się jednak, że zamiast realnie zwalczać przyczyny problemów, sprawa będzie wykorzystana propagandowo. Choć muszę przyznać, że pomysły związane z CNG oraz rozbudowa rafinerii to bardzo rozsądne pomysły. Warto dla porównania dodać, że w USA od lat 70. nie powstała żadna nowa rafineria.
Piotr Wołejko