Idealny prezydent, czyli przywództwo w erze Trumpa

David Gergen – dziennikarz, bliski współpracownik czterech prezydentów USA. O jego profesjonalizmie świadczy fakt, że działał po obu stronach politycznej barykady – zarówno u Republikanów jak i Demokratów. Zajmował się głównie przekazem – dzisiaj powiedzielibyśmy  narracją. Zaczynał jako dyrektor speechwriterów w administracji Nixona, później szef komunikacji u prezydentów Forda i Reagana, by na końcu pojawić się w administracji prezydenta Clintona jako specjalny doradca. Mógł w związku z tym wpływać na kierunki działalności prezydentów i obserwować jak była ona odbierana przez elektorat. Jak się okazuje, bywało bardzo różnie. I właśnie ta rozbieżność między intencjami a ich percepcją jest przedmiotem wspomnień autora. Prezydent nie ma lekko.

Churchill powiedział kiedyś: sukces polega na przechodzeniu od porażki do porażki bez utraty entuzjazmu. Gergen w książce Eyewitness to Power kreśli osobowości kolejnych liderów wolnego świata w kontekście wyzwań z jakimi przyszło im się mierzyć, ale także jakie na siebie sprowadzili – często nieodpowiedzialnym zachowaniem. Pierwszym wniosek jaki nasuwa się z lektury książki jest taki, że nawet najlepiej przygotowany kandydat może okazać się nie najlepszym prezydentem i vice versa. Opiszę dwóch.

Nixon

Autor nazywa 37. prezydenta postacią jak z Szekspira.  Polityk, który na drugą kadencję wybrany został przewagą 18 milionów głosów – największą w historii, sam na siebie sprowadził klęskę. Jak zauważa Gergen – był to najbardziej strategiczny umysł z jakim przyszło mu kiedykolwiek się zetknąć. Z jego wiedzy o świecie korzystali wszyscy następni prezydenci za jego życia. Dlaczego upadł? Tak jak bohaterowie Szekspira, nie potrafił poradzić sobie z mrocznymi cechami własnej osobowości. Nieufny wobec wszystkich postanowił nagrywać każde spotkanie, co dostarczyło dowodów w słynnej aferze Watergate. Podejrzewając Demokratów o nieczyste zagrania w czasie kampanii wyborczej – nakazał włamać się do ich biura. Gergen podkreśla, że wyjątkowo silna osobowość prezydenta była jednocześnie jego zaletą jak i wadą. Z jednej strony motywowała go do tego żeby nie odpuszczać. Będąc kandydatem na wiceprezydenta w administracji Eisenhowera otrzymał propozycję nie do odrzucenia. W związku z oskarżeniami o nielegalne zbieranie funduszy, generał Eisenhower poprosił Nixona o rezygnację z ubiegania się o elekcję. Nixon postawił się szefowi. W telewizyjnym orędziu poprosił, aby to ludzie zdecydowali czy powinien ustąpić. Gergen konkluduje: miał przeciwko sobie cały establishment republikański i wygrał. Stąd jego przydomek Tricky Dick – Podstępny Dick.  Podobnie nie odpuścił po przegranej z Kennedy’m . Nikt jednak nie znał tej strony osobowości prezydenta jaka objawiła się na taśmach z Białego Domu. Z nagranych rozmów wyłonił się obraz antysemity, nacjonalisty, szowinisty, człowieka który nie potrafi wypowiedzieć zdania bez użycia nieparlamentarnego słowa. Sam Gergen zauważa, że choć język był nieakceptowalny to wyrażał jedynie właśnie tą niebywałą siłę osobowości Nixona, człowieka na pierwszej linii frontu – gdzie nie liczą się konwenanse. Amerykanie jednak uznali inaczej.

Ford

Następcę Nixona nazywa Gergen człowiekiem charakteru, najlepiej przygotowanym do pełnienia funkcji prezydenta spośród wszystkich, z którymi pracował. Nie ciążyły na jego karierze żadne skandale, doskonale dogadywał się z Kongresem. Był osobą bardzo umiarkowaną a co za tym idzie – lubianą. Miał doświadczenie 25 lat pracy parlamentarnej.  Jednak przyszło mu rządzić niecałe 900 dni – najkrócej w XX. wieku. Jako przyczynę porażki wskazuje Gergen – paradoksalnie – nieskazitelny charakter prezydenta. Pierwsze 100 dni rządów są przełomowe dla każdej prezydentury. Błędy popełnione w tym czasie mogą okazać się katastrofalne. Ford popełnił szkolny błąd. Dwa tygodnie po tym jak został zaprzysiężony powiedział dziennikarzom, że nie przewiduje prawa łaski w stosunku do byłego prezydenta Nixona. Nie minął miesiąc prezydentury, gdy w niedzielny poranek na specjalnie zwołanej konferencji prasowej ogłosił całkowite uniewinnienie Nixona ze wszystkich przestępstw jakich tamten mógł się dopuścić. Popularność Forda spadła w jeden dzień z 71 do 49 procent. Dwa miesiące później Republikanie ponieśli totalną porażkę w wyborach do Kongresu. Decyzja Forda tłumaczona jest jego szacunkiem dla urzędu prezydenta. Nie chciał, aby to stanowisko było dalej kojarzone ze skandalem, dochodzeniami, procesami sądowymi. Miała to być swego rodzaju gruba kreska, która odkreśli złą przeszłość. Problem według Gergena polegał na tym, że społeczeństwo amerykańskie do tej decyzji jeszcze nie dojrzało. Jak podkreśla – Amerykanie potrafią wybaczyć swoim liderom bardzo wiele, jednak sami muszą do tego dojść. Ford wyszedł przed szereg, i tego mu nie wybaczono.

Czy zatem istnieje recepta na idealnego przywódcę? Odpowiedź jest bardzo trudna. Gergen uznaje prezydenta Reagana za naturalnego lidera, człowieka który urodził się do tego żeby przewodzić. Nie mając wyjątkowych talentów politycznych, nadrabiał zdolnościami komunikacyjnymi oraz sprawnie funkcjonujący aparatem państwowym. Prezydent Clinton mając olbrzymi zmysł polityczny, nie potrafił ogarnąć maszyny administracyjnej Białego Domu. Za przykład niech posłuży porównanie. Zanim jeszcze prezydent elekt Reagan objął rządy polecił Gergenowi przeanalizowanie pierwszych 100 dni poprzednich pięciu prezydentów, zaczynając od 1933 roku. Gdy natomiast rządził Clinton, wezwano Gergena, ponieważ Biały Dom stał się niewydolny. Już przy pierwszym spotkaniu w Gabinecie Owalnym zwrócił uwagę prezydentowi Clintonowi, że połowa z obecnych osób w ogóle nie powinna uczestniczyć w tym spotkaniu. Nie dość, że nie zajmowali się komunikacją czy funkcjonowaniem administracji, to mieli najwięcej uwag. Najlepiej opisuje ten stan tytuł jednego z rozdziałów książki: Roller Coaster.

Cechy idealnego prezydenta

Szukając odpowiedzi na pytanie: jakie w takim razie powinny być cechy idealnego prezydenta, Gergen daje kilka wskazówek. Po pierwsze – sam prezydent musi być osobą poukładaną. Po drugie: musi mieć w życiu cele, które pobudzają innych do działania. Dalej – musi umieć do tych działań przekonać niechętnych, radzić sobie z administracją, której przyjdzie je realizować. Z tego powodu najważniejszy jest dobry start, pierwsze dni prezydentury. Nie może również obyć się też bez rozsądnych doradców, ponieważ sam na wielu rzeczach się nie zna.

Myślę, że warto przyłożyć powyższe cechy do aktualnego prezydenta USA, aby spróbować odpowiedzieć na pytanie, w jaką stronę zmierza. W tym miejscu przytoczę obserwację Gergena, iż największe skandale na szczycie władzy w USA występują co 50 lat. Lata 70. Wieku XIX za prezydentury Granta, lata 20. w czasie rządów Hardinga, lata 70. za Nixona. Niedługo będziemy mieli okazję sprawdzić, czy ta teoria się potwierdzi. Donald Trump wydaje się mocnym kandydatem do odegrania głównej roli w wielkim skandalu.

Dariusz Pruchniewski, czytelnik Bloga Dyplomacja

Share Button