Gazowe OPEC?

Rosja, Iran i Katar, kraje w których są największe rezerwy gazu na świecie, chcą spotkać się w przyszłym miesiącu, aby omówić sprawę utworzenia grupy podobnej do OPEC, ale koordynującej politykę gazową – poinformował minister energii Kataru. „Spotkamy się 9 kwietnia w Dosze na forum gazowym” – powiedział minister energii Kataru Abdullah bin Hamad al-Attiyah. W spotkaniu mają też wziąć udział przedstawiciele Wenezueli i Algierii.” – poinformował za PAP portal Onet.pl.

Rosja i Iran znajdują się na czele listy państw posiadających największe udokumentowane rezerwy gazu ziemnego na świecie – Federacja Rosyjska jest pierwsza, a Islamska Republika druga. Jeśli dodać do tego Katar (posiadający największe pojedyncze złoże), Wenezuelę oraz Algierię (będącą jednym z trzech największych dostawców na rynek UE – wraz z Rosją i Norwegią) – powstaje nam organizacja mogąca wywrzeć duży wpływ na światowe rynek energetyczny. I nie tylko, gdyż – co pokazuje przykład Rosji – można rozgrywać kartę energetyczną politycznie, podwyższając ceny krnąbrnym państwom albo odcinając dostawy surowców na pewien czas, aż skruszeją.

Propozycje stworzenia gazowego kartelu na wzór OPEC (organizacji zrzeszającej producentów ok. 30% ropy naftowej na świecie) nie są nowe i słyszymy o nich co najmniej od początku XXI wieku. Ostatnio pomysł zaczął forsować Iran, który chce oprzeć kartel o Rosję, Katar i Wenezuelę. Jeśli kartel powstanie, Rosjanie na pewno zaproszą Algierię, z którą ostatnio zacieśniają współpracę w sektorze energetycznym (umowy między Gazpromem a państwowym koncernem gazowym Sonatrachem) oraz wojskowym (anulowanie blisko 5 miliardów dolarów długów z czasów sowieckich w zamian za obietnicę zakupu nowoczesnych myśliwców i sprzętu wojskowego o wartości 7,5 miliarda dolarów). Choć Rosjanie zaprzeczali zamiarom tworzenia takiej organizacji – „Nie będzie kartelu, jednak współpraca rządowa między krajami produkującymi i eksportującymi surowce energetyczne, w tym gaz, będzie rosła„, zapewniał kilka miesięcy temu szef rosyjskiego MSZ Siergiej Ławrow – to niedawno pomysł ponownie powrócił do łask.

Najbardziej na pomyśle stworzenia gazowego OPEC może stracić Unia Europejska, która jest uzależniona od dostaw gazu z Rosji oraz Algierii. Co więcej, uzależnienie to będzie rosło, ponieważ w najbliższych dekadach zapotrzebowanie na energię będzie bardzo szybko rosło. Pomysły, aby 20% energii pozyskiwać ze źródeł odnawialnych, nawet jeśli uda się je zrealizować, nie pomogą zbytnio uniezależnić się od importu. Tym bardziej, że Europa nadal ma ogromne uprzedzenia do energii pochodzącej z elektrowni atomowych, a tylko one mogą efektywnie zmniejszyć konieczność importu gazu. Zależność od gazu rosyjskiego pogłębi tylko budowa Gazociągu Północnego (Nord Stream), a dodatkowo pozwoli to ominąć nastawione antyrosyjsko kraje tranzytowe (Polska, Ukraina, Białoruś czy kraje bałtyckie).

Zaniepokojenie pomysłami stworzenia kartelu oraz rosnącą pozycją Rosji na rynku energetycznym wyraziło także NATO. Raport (pisze o tym Financial Times) przygotowany na zlecenie Sojuszu przez komitet ekonomiczny stwierdził, że Rosja stara się używać politykę energetyczną do osiągania celów politycznych, głównie w stosunkach z sąsiadami, jak Gruzja czy Ukraina. Wystarczy przypomnieć podwyżki zaserwowane przez Moskwę tym państwom tuż przed zimą – Gruzji podniesiono cenę gazu z 110 do 230 dolarów za tysiąc metrów sześciennych. W styczniu br. próbowano zaszantażować Azerbejdżan, z którym Moskwa toczyła spór o ceny sprzedawanej przez Azerów ropy. W efekcie Azerbejdżan nie zgodził się na warunki Gazpromu i sam zakręcił Moskwie kurek z ropą (pisałem o tym jeszcze zanim decydenci w Baku spełnili swoje groźby).

Wielu ekspertów uspokaja jednak i zapewnia, że nie ma się czego obawiać. Przede wszystkim dlatego, że rynek handlu gazem i ropą różnią się od siebie i trudno będzie zastosować wzorzec z rynku ropy w stosunku do gazu. OPEC opiera swoją siłę na tzw. zakupach spotowych ropy (czyli nagłych, natychmiastowych – gdy zachodzi taka potrzeba), a na gaz podpisuje się zwykle długoletnie (czasem 20-letnie) kontrakty. Kontrakty spotowe oczywiście istnieją, ale stanowią margines na rynku handlu gazem. Druga przyczyna, dla której powstanie kartelu producentów gazu będzie trudne jest prozaiczna, ale zarazem bardzo istotna – będzie wiele kontrowersji dotyczących tego kto i o ile musi ograniczyć wydobycie, a zatem i sprzedaż. Kartel będzie także ograniczał inwestycje w infrastrukturę oraz eksploatację nowych złóż, gdyż zwiększenie wydobycia nie będzie mu na rękę. Nie będzie to jednak na rękę także jego członkom, którzy będą po prostu mniej zarabiać. Jak możemy przeczytać w European Business Review, próba stworzenia gazowego OPEC najpewniej spotka się z twardą opozycją krajów importujących ten surowiec. Prym wieść będzie tu Unia Europejska, która może odpowiedzieć dotkliwymi sankcjami handlowymi.

Dla porządku wspomnę jeszcze o propozycji prezydenta Wenezueli Hugo Chaveza, który podczas wizyty w Argentynie na początku marca rzucił pomysł stworzenia „południowoamerykańskiego gazowego OPEC„, które mogłoby nazywać się „Opegas Sur„. Opegas Sur miałoby składać się, początkowo, z Wenezueli, Boliwii oraz Argentyny – z możliwością poszerzenia. „Miałoby to zerowy wpływ [na sytuację]” – nie pozostawia złudzeń boliwijski analityk rynku ropy Andres Stepkowski. W podobnym tonie propozycję Chaveza skomentował Anouk Honore, analityk rynku gazu z Oxford Institute for Energy Studies: „Nie wiem jaki to ma mieć cel„. Honore zasugerował, że pomysł byłby bardziej sensowny, gdyby w skład kartelu wchodził Trynidad, duży lokalny eksporter gazu. Więcej w International Herald Tribune.

Piotr Wołejko

Share Button