Estonia na celowniku

Rosja Estonia
Powierzchnia 17 mln km2 45 tys. km2
Liczba ludności
141 mln 1,3 mln
PKB PPP*
$1,723 bln $26 mld

*PPP – według siły nabywczej

To tylko wycinek z porównań, które można by zrobić, aby pokazać siłę Federacji Rosyjskiej oraz Republiki Estonii. Nie trzeba przypominać o tysiącach głowic nuklearnych oraz blisko milionie żołnierzy i dziesiątkach tysięcy różnego rodzaju sprzętu wojskowego posiadanych przez Rosję. Warto się temu przyjrzeć, gdyż malutka Estonia stała się wrogiem numer jeden potężnej Federacji Rosyjskiej. Rosyjski MSZ szaleje i nie wyklucza zerwania stosunków dyplomatycznych z Tallinem, do czego zresztą wezwała już Rada Federacji. Minister Ławrow obwinia za skandaliczne zachowanie Estończyków UE, NATO, Radę Europy i wszystkie inne organizacje, których Estonia jest członkiem. Wydaje się, że gdyby tylko istniała taka możliwość, rosyjskie czołgi zaprowadziłyby porządek w Tallinie i okolicach.

Dlaczego? Estończycy poważyli się bowiem podnieść rękę na stojący dumnie w centrum ich stolicy pomnik żołnierza radzieckiego – wyzwoliciela Europy od nazistowskich okupantów. W myśl nowej ustawy wszelkie symbole okupacji mają być usunięte z miejsc publicznych i przeniesione tam, gdzie nie będą się rzucać w oczy. To, co Rosjanie uznają za symbol heroizmu swoich rodaków, dla Estończyków jest symbolem 50-letniej okupacji sowieckiej – okrutnego jarzma narzuconego narodowi estońskiemu. Wejście Sowietów podczas „marszu na Zachód” kończyło jedną okupację i przywracało drugą, trwającą już od paktu Ribbentrop-Mołotow.

pomnik

Przedmiot sporu

Nic więc dziwnego w tym, że niepodległa Estonia chce usunąć symbol okupacji i niewoli, który znajduje się w głównym punkcie stolicy – Tallina. Wyobraźmy sobie, gdyby w centrum Moskwy znajdował się olbrzymi posąg Czyngis-Chana, upamiętniający panowanie mongolskie nad Rusią. Rosjanie z pewnością nie byliby zachwyceni. Jeszcze lepszym przykładem byłby pomnik wspominający polskie panowanie na Kremlu – dobrze komponowałby się z nowym świętem narodowym Rosji, przypadającym na datę przepędzenia Polaków z Kremla.

Dla Rosjan pomnik to jednak sprawa honoru. Dodatkowo łatwiej im działać w Estonii, gdyż ok. 25% mieszkańców tego kraju stanowi mniejszość rosyjska – uznawana, nie bez powodu, ze piątą kolumnę Moskwy. Oliwy do ognia dolewa stosunek większości estońskiej do rosyjskiej mniejszości. Rosjanie w większości pozostają bez obywatelstwa estońskiego, gdyż nie spełniają ostrych wymogów znajomości języka estońskiego itp. Ponieważ nie posiadają także obywatelstwa rosyjskiego, pozostają faktycznie bezpaństwowcami. Oczywiście Moskwa nie pozostawiła swoich obywateli na pastwę losu, a jako podstawę ingerowania w krajach trzeci służy konstytucyjny obowiązek dbania o rosyjskich obywateli przebywających za granicą.

Oczywiście Rosja ma swoje racje w kwestii pomnika, które należy uszanować. To ZSRR wyzwolił ten obszar Europy spod nazistowskiej okupacji, co kosztowało życie milionów żołnierzy. Należy im się za to szacunek i godne upamiętnienie. Z drugiej jednak strony nie może być tak, że zapomina się o historycznym kontekście. A ten jest w sytuacji sporu estońsko-rosyjskiego oczywisty – Sowieci wbrew wszelkim regułom prawa międzynarodowego przejęli władzę nad Estonią na mocy paktu z Hitlerem. Trudno więc mówić tu o wyzwoleniu, skoro zamieniono jedną okupację (niemiecką, gdy front znajdował się daleko na terenie ZSRR) na drugą (sowiecką, gdy Rosjanie pędzili na Zachód). Należy więc uznać, że Estończycy mają pełne prawo usunąć pomnik, który uważają za symbol zniewolenia, w inne miejsce. Tymczasem Rosja zachowuje się tak, jakby miała wypowiedzieć Estonii wojnę. Zapowiada wyciągnięcie poważnych konsekwencji, „zdecydowanych kroków” z powodu „bluźnierstwa”, „barbarzyństwa” i „nieludzkiego” zachowania Estończyków.

Biedna Estonia będzie jeszcze bardziej szykanowana przez Rosję, niż dotychczas. Mogą pojawić się kolejne embarga na różnego rodzaju produkty i towary, nagle mogą zepsuć się ropo- i gazociągi etc. Kreml ma bardzo bogaty arsenał środków, które mogą zohydzić i utrudnić życie. Skoro jednak Tallin zdecydował się na usunięcie pomnika, musiał to wszystko przewidzieć i – po analizie sytuacji – podjąć decyzję. Na pewno UE, NATO i inne organizacje nie powinny pozostawić Estonii na pastwę znajdującej się w stanie furii Rosji. Będzie to trudne, gdyż Rosjanie mają w UE taryfę ulgową i uchodzi im więcej, niż innym. PE ponownie nie potępił również zbrodni stalinowskich, które kosztowały życie kilka razy więcej ludzi niż zbrodnie hitlerowskie.

Tym wpisem żegnam się z Wami – drodzy Czytelnicy – na kilka najbliższych dni, zwanych już najdłuższym weekendem w Europie. Korzystając z wolnego czasu i ja opuszczam miejsce zamieszkania w poszukiwaniu spokoju oraz dobrej pogody. O tą drugą będzie trudniej, ale mimo to życzę wszystkim udanego odpoczynku! Następny wpis najpewniej za tydzień, chyba że wydarzy się coś bardzo istotnego i wartego skomentowania.

Piotr Wołejko

zdjęcie: flickr.com

Share Button