Belgia ma nowy rząd. Prawie.

Musiało minąć długich 535 (słownie: pięćset trzydzieści pięć) dni od wyborów w czerwcu ubiegłego roku, nim belgijskie partie były zdolne powołać rząd. Gabinet, liczący nie więcej niż 15 ministrów, stworzy sześć partii z Walonii i Flandrii: socjaliści, chadecy i liberałowie. Poza rządem znajdą się flamandzcy nacjonaliści (ok. 30 głosów w Izbie Deputowanych). Premierem będzie francuskojęzyczny socjalista Elio di Rupo. Zastąpi on tymczasowego szefa rządu, flamandzkiego chadeka Yvesa Leterme’a, który wkrótce obejmie stanowisko zastępcy Sekretarza Generalnego OECD.

Trudna koalicja, trudne wyzwania

Nawet w Iraku rząd powstał szybciej niż w Belgii. Kraj będący de facto stolicą zjednoczonej Europy jest dramatycznie podzielony. Bogatsza Flandria domaga się większej autonomii i ograniczenia transferów pieniężnych dla biedniejszej Walonii. Sporna jest także kwestia Brukseli i jej okolic. Jest to stolica kraju, a także stolica Flandrii. Przy okazji, Bruksela jest jedynym w kraju dwujęzycznym miastem (okręgiem, biorąc pod uwagę jej okolice). Spektakl zafundowany Europie przez belgijskich polityków był gorszący, a sytuacja z upływem kolejnych miesięcy stała się groteskowa.

W proteście przeciwko nieumiejętności stworzenia rządu wielokrotnie demonstrowali sami Belgowie, przeprowadzając m.in. rewolucję frytkową. Wszystko na nic. Politycy potrzebowali półtora roku (ponad dwa razy dłużej niż potrzebował na stworzenie koalicji rządowej wspomniany wyżej Irak) oraz liczącej 185 stron umowy koalicyjnej. Dokument ten jest właśnie analizowany przez kierownictwa partii mających stworzyć rząd. Wydaje się, że Belgia jest już na ostatniej prostej do powołania w pełni uprawomocnionego gabinetu.

grafikaPrzed nowym premierem Elio di Rupo (na zdjęciu, źródło: Wikimedia Commons) stoi nie lada wyzwanie. Oprócz opisanej wcześniej problemów związanych ze spoistością wewnętrzną Królestwa Belgii, di Rupo będzie musiał zająć się naprawą finansów publicznych. Belgia nie jest zieloną wyspą stabilności finansowej na kryzysowym europejskim oceanie. Potrzebne są cięcia wydatków i zbilansowanie budżetu. Czy uda się tego dokonać w warunkach ostrego sporu wewnętrznego? Czy di Rupo będzie umiał poskromić sześciopartyjną koalicję rządową, co pozwoliłoby mu nie tylko administrować, lecz rządzić?

Dzisiejszy artykuł jest inspirowany jednym z pierwszych wpisów, które opublikowałem na Dyplomacji niemal 5. lat temu. Pisałem wówczas o prowokacji przygotowanej przez telewizję RBTF. Oto fragment tekstu: „Stacja ta, przygotowując się przez dwa lata, podała wczoraj o godz. 20.15 wiadomość, jakoby Belgia przestała istniać, ponieważ parlament Flandrii przyjął uchwałę o ogłoszeniu niepodległości. Król miał rzekomo opuścić kraj samolotem wojskowym. RTBF przez blisko pół godziny nadawał relację „na żywo” o wydarzeniu, które nie miało miejsca. Według szefów stacji, prowokacja miała rozpocząć debatę na temat rosnących nastrojów nacjonalistycznych i separatystycznych w bogatszej części kraju – Flandrii„.

Świętujemy piąte urodziny Dyplomacji

W najbliższym czasie odniesień do tego, co publikowałem na blogu będzie więcej. Wielkimi krokami zbliżają się bowiem 5. urodziny Dyplomacji. Pierwsze wpisy powstały 13 grudnia 2006 roku. Jestem z Wami już pięć lat! Z okazji tego jubileuszu najbliższy miesiąc będzie pełen wyjątkowych artykułów i niespodzianek. Jeśli chcecie aktywnie włączyć się w świętowanie urodzin Dyplomacji, proszę o kontakt, a uzgodnimy, co można zrobić.

Piotr Wołejko

Share Button